Uhhh, pisanie o tym WWE jest nużące, szczególnie, kiedy obejmują
to trzy twoje projekty. Meh, meh. Jednak nie ma co się smucić, bo
dzisiaj nie będę obrzucała błotem kogoś kogo lubię, z kogo plemnika
wyrosłam, lub kogo chciałabym widzieć w swoim łóżku.
Dzisiaj porozmawiamy sobie o jednej z najbardziej irytujących
części WWE, czyli wrestlerce. Ale ze mnie hipokrytka, szczególnie, że
jeszcze niedawno ja miałam aspirację zostania nową przeciwniczką
Szarlotki.
But nevermind, let's start!
Dawno, dawno temu, wręcz w zamierzchłych czasach, bo aż
trzydzieści lat temu, czyli kiedy twoi dinozaurzy rodzice już dawno pod
wpływem LSD przebierali się za kwiaty i ganiali się z kadzidłem po całym
kościele księdza Jericho (Tak powstałeś, #potwierdzoneinfo) w
Hobbitowie urodziła się mała AJ Lee.
Niestety,
papa smerf przy odbieraniu porodu zapomniał specjalistycznego sprzętu,
dlatego użył tego, co miał pod ręką- szczypców do grilla. I oto nasza AJ
urodziła się z powiększonym nochalem i spłaszczonym mózgiem.
Z czasem jednak zdała sobie sprawę, że przez wszystkim znany romans jej
matki z Gargamelem, jej karnacja nie jest niebieska, jak u innych
smerfów. A jej słabe geny, jej stopy nie zarosły tak, jak u Hobbitów,
skłaniając wszystkich Bagginsów do przemyśleń na temat pomyłek selekcji
naturalnej.
Już jako mała dziewczynka została
wyrzucona ze swej rodzinnej wioski z powodu odmienności, a nie chcąc na
prawo i lewo przechwalać się mieszkaniem z masą niewyżytych seksualnie,
równie małych co ona stworków, a z powodu swej sympatii do
portorykańskich ziół (już my wiemy, jakich ziół), zaczęła się
przedstawiać jako rodowita mieszkanka Portoryko.
Młoda dziewczynka, szukając dachu nad głową, trafiła do Akademii Gwiazd
Porno, gdzie chłopcy latali wszędzie w samych majteczkach, nawet jeśli
jak Koza Bryan, fizycznością przypominali... kozę, a dziewczęta świeciły
przed światem w pseudo-ubraniach, których nawet późna Miley Cyrus by
się nie powstydziła. Uwaga, nie uwierzycie, ale rekrutację do Akademii
przeprowadzał sam Człowiek Renesansu, Chris Jericho. Chociaż, patrząc na
funkcje, jakie tam pełnił, to raczej JeRucho.
Mała AJ bardzo dobrze odnalazła się w grupie zjebów złożonej z Kozy,
Kaitlyn i paru innych ociężałych psychicznie i fizycznie osób. A tak
właściwie, to się nie odnalazła, bo nikt za cholerę nie potrafił jej
znaleźć, bo kręciła się tylko wszystkim pod nogami. Tam, chcąc wyręczyć
trochę dziewczynkę i chcąc, by tym razem nie musiała nikomu kręcić się
pod nogami, a by ktoś kręcił się pod nogami jej, przygarnął ją Primo.
Razem z nieco nienormalnym matadorem, AJ odkryła magiczną moc kobiecości.
Jednakże szybko zrozumiała, że nie każdy latynos ma na tyle duże...
kastaniety, by sobie z nią poradzić i wkrótce zostawiła Primo dla osoby
posiadającej o wiele większe argumenty, i u góry i zapewne na dole-
Kaitlyn.
I tu właśnie z bajki dla dzieci i serialu dla
nastolatków, przechodzimy do prawdziwego tytułu tej historii. Przed
państwem "Dziennik Nimfomanki".
Krótko po powstaniu
pary złożonej z niedorozwiniętej fizycznie AJ i psychicznie Kaitlyn,
doszła do nich jeszcze cycata blondynka, Natalya, potwierdzając tym
wszystkie schematyczne pornole. Trio znane było z napieprzaniem się po
szkolnych korytarzach z Taminą, Alicią Fox i Rosą Mendes, którym
zazdrościły w kolejności: mózgu, mózgu i mózgu. Nie przewidziały jednak,
że cytat Paulo Coelho nie zawsze działa i "dopiero, kiedy nie masz nic,
możesz dać z siebie wszystko", nie zadziała w tym przypadku.
Biorąc pod uwagę starą zasadę, mówiącą, iż kobieta bez bolca dostaje
pierdolca, AJ zaczęła się nad tym bolcem rozglądać. A każda osoba, która
ma brata, chłopaka, dziadka, zboczonego sąsiada bez rolet w oknach wie,
że największe bolce, posiadają karły. Dlatego też AJ, łącząc swoją
nimfomanię z zoofilią postanowiła posiąść Hujswoggle'a, szkolną wersję
Tyriona Lannistera z porażeniem mózgowym, który święcie przekonany był o
tym, że jest bykiem. I to piekielnie niebezpiecznym. Ich związek
rozpadł się jednak, gdy rozpadła się drabina, po której Hujswoggle
wspinał się na AJ.
AJ jednak bardzo przypadła do
gustu zoofilia i jej następnym celem stała się cudowna koza, zwana też
Danielem Bryanem z niewiadomych powodów uważany za człowieka, a nie
capa. Był on okryty klątwą, mówiącą, iż z capa znów przyjmie kształty
pięknego księcia, dopiero, gdy pocałuje go prawdziwa miłość. Klątwa ta
była karą nadaną mu przez Jericho za bycie abstynentem i weganinem. Jak
się później okazało, targanie na plecach czterdziestokilowej AJ,
przeszkadzało mu w zdobywaniu pożywienia w walce równie mocno, co
zaplecione mu przez brunetkę warkoczyki z włosów na brodzie i pod
pachami. AJ nie mogła jednak długo wytrzymać barbarzyńskiego niszczenia
ciężko przez nią zaplatanych warkoczyków przez Capa i ich związek
rozpadł się.
Mało tego, czując, że jej zdolności
fryzjerskie zostały niedocenione, AJ z zemsty na Kozie, postanowiła
przestawić się na już-nie-młodocianego wielbiciela świerszczyków,
którego bandaże na obu dłoniach powinny dać nam do myślenia- CKM Punka.
Doszło nawet do tego, że postanowiła mu się oświadczyć, ale Punk
zdecydował, że magazyny, od których nazwy zaczerpnął pierwszy człon
nazwy i zabandażowane dłonie bardziej go zaspokajają i odmówił, przez co
AJ zafundowała mu masaż drewnianym stołem po plecach.
Dzięki swojej naturze Nimfomanki, została popchnięta (dosłownie, heh)
na stołek wicedyrektorki szkoły, rywalizując z bytem, który zatrzymał
się w połowie ewolucji małpy do człowieka- Vicki Goryllo. Goryllo wydała
na jaw fakty, że John Ślina, który, na lekcji wf pięć minut potrafił
się zastanawiać nad poleceniem "podnieś nogę", a potem i tak podnosił
rękę, promocję do następnej klasy dostawał od AJ w ramach tego, że
podnosiło mu się w jej towarzystwie coś jeszcze.
Jasiek i ona długo darli koty z Goryllo i jej wyciągniętym z klubu
makaroniarskich, tlenionych striptizerów facetem- Adolphem Żydlerem. No,
może nie tak długo, bo AJ szybko doszła do wniosku, że pośladki Dolpha
tylko cudem nie są jeszcze ósmym cudem świata i dlatego postanowiła
zrzucić Johna z balkonu, kiedy nikt nie patrzył i sama zająć się nowym
towarem. Zachwycona kręcącym się tyłeczkiem mojego przyrodniego brata
Adolpha (po którym odziedziczyłam te pośladki
ksndfsnjschamskareklamasbcbsjjdncskMizzadzwondomniescbibjb) postanowiła
zatrudnić czarnoskórego ochroniarza, o udach tak szerokich, że odbywały
się w nich poszukiwania zaginionych implantów Nikki Belli. Tym razem
jednak ten związek zakończony został przez Żydlera, który zdecydował, że
jego... eee... no wiecie, miecz samurajski przechodzi AJ na wskroś i
nawiał do o wiele lepsze i wierniejszej (ta, jasne) Delfiny.
Po traumatycznej utracie męskiej wersji Jennifer Lopez, AJ postanowiła
znaleźć wewnętrzny spokój wraz z Taminą Suką, a że przez te wszystkie
miłosne ekscesy, jej mózg nie pracował już tak sprawnie, jak kiedyś, to
drugi człon imienia Taminy nie wskazał jej, że nic ze spokoju nie
wyjdzie. Parę lat później utworzyły trójkącik z CKM Punkiem, któremu
skóra zaczęła obierać się z dłoni od tej ciężkiej pracy, choć oficjalna
wersja jest taka, że po prostu AJ za niego wyszła, a Tamina nie ma z
nimi nic wspólnego.