czwartek, 29 grudnia 2016

Seth Rollins

   Jako, że udało nam się jakoś przebrnąć przez bezkresnie niedorzeczne odmęty McMahonowego Dablju Dabjlu I, dziś weźmiemy pod lupę jednego z zawodników, a dokładnie - Syfa Rollinsa!

   Jak zawsze możecie składać zamówienia, choć widzę, że nikt się do tego nie pali :P 

   Tu specjalnie sparodiowany Seth Rollins, na zamówienie czarnakonwalia. Strasznie długie mi wyszło i mam nadzieję, że ci się spodoba, chociaż moim faworytem znów zostaje pierwszy post :)



   Iowa słynie z idiotycznych rzeczy- konkurs wołania świni czy zawody wołania swojego męża, to dla nich normalność. Z resztą, nie należy zapominać, że przecież dali nam Slipy Kota, zespół, który możesz puszczać dzieciom jako kołysanki. Polecam, Marcin Gortat, na pewno się już nie obudzi. Wśród tych idiotyczności, narodził nam się Kolba Lopez. I nie, nie mówię tu o tej piosenkarce, do której wytarcia tyłka, trzeba skupować całe zmagazynowane zapasy papieru toaletowego z wszystkich trzech stanów. Mówię o tym zasrańcu, Syfie Rollinsie, który dalej wisi mi pięć tysięcy alimentów! (Szukam cię, mendo!). A jeśli już mówimy o nim per. Zasraniec, to może jednak i z tyłkiem J.Lopez ma coś wspólnego? Któż to może wiedzieć. 

   Colby urodził się ni to czarnym, ni to białym (czyżby mamusia znalazła jakiegoś czarnego listonosza w tej cholernym, rasistowskim Davenport?) dzieckiem, od małego przystosowanym do palenia na umór, dzięki samotrzymającej fajki w ustach szparce między zębami. Co każde nam podejrzewać, że to może nie czarnoskóry listonosz o dużym...stemplu, jest jego prawdziwym ojcem, a dobrze nam znany Mik Olej? Podobno gdy był mały, obił się o kościstą dupę Briana Kendricka (do teraz chodzą plotki, co robił Seth w tych okolicach) stąd dół w brodzie. 

   Rodzice od małego mieli z nim problem. Zaczynając od tego, że przez pierwsze lata nie do końca wiedzieli, czy to on, czy ona, nawet przy kompaniu, stąd imię Kolba, a kończąc na jego pseudo-intelekcie, zmuszającym ich do twierdzenia, że ich dziecko spłodzone zostało w Czarnobylu.

   Pomińmy jednak jego dzieciństwo, obfitujące w przeboje Michaela Jacksona, szczególnie Billie Jean- serio, ta wielka sympatia do dżinu w Kolbie pozostała do teraz. 

   Przejdźmy do równie żałosnej i dwuznacznej "kariery", polegającej na wystawianiu naszego monitora komputerowego na prawdziwą próbę jego twarzą. Przysięgam, że mój biedny HP do teraz ma po tym migreny. Pewnego dnia, Kolba uznał, ze musi ujawnić się przed rodzicami i postanowił wyznać im swoje największe marzenie- pragnął zostać spoconym, naoliwionym kolesiem w majtkach, ściskającym się z innym naoliwionym, spoconym kolesiem w majtkach przed kamerami. Nie, nie chciał zostać gwiazdą gejowskiego porno! (Z własnej autopsji wiem, że nie ma ku temu warunków). Oczywiście chciał zostać mieszkańcem Cebulowej McMaholandii Vince'a.

   Jednak, śladami prawdziwych, wielkich osób, wśród których nigdy się nie znajdzie (zaprawdy, z "wielkimi" rzeczami u niego ciężko. Zaczynając od mózgu, a kończąc na... stopach?) postanowił zacząć od dna, by wspiąć się na szczyt. Szkoda tylko, że do teraz skacząc, dotyka głową dna (wink, wink nikorosie :P), bo jak na prawdziwie lotny umysł przystało, nawet z dna udało mu się spaść.

   Przewijając się za czasów młodości przez FIP, ROH i inne hipsterskie, nikogo nie obchodzące federacje, na których live eventy chodzi się tylko dlatego, że w twojej dziurze WWE nie występuje, nie osiągnął zbyt wiele. Nic dziwnego, w końcu oficjele mogli być trochę przeciwko robienia z niego twarzy federacji, biorąc pod uwagę to, że jego ringname- Gixx, składał się z jedynych znanych mu liter. 

   W końcu, naszemu młodemu koniobijcy udało dopchać się do Vince'a McMahona (dosłownie, DOPCHAĆ). Vince niemal z miejsca zaproponował mu wieloletni kontrakt w TotalDivas, omyłkowo biorąc go za trzecią siostrę Bellę. 

   Po tym wydarzeniu Kolba, śladem swoich idolek z Klubu Winx, postanowił dokonać transformacji. Transformację tą uważał za tak ogromną w swoim życiu, że przez chwilę myślał, że sam nie pozna się w lustrze. A mianowicie, biorąc adres fryzjerki od swojego równie rozgarniętego kolegi Romana, postanowił ściąć się na łysą pałę, by już nikt nigdy w barze nie zakrzyknął: "Spójrzcie, to przecież Brie!". Gdy jednak dostrzegł trzęsące się od nadmiaru dżinu ręce fryzjerki dzierżące maszynkę do golenia, zrozumiał, czemu Roman tak zarósł. W strachu przed poranieniem swojej i tak już poranionej przez wredny los, głowy, postanowił nie kusić losu i przemalować się na blond. Okazało się jednak, że poziom powietrza w wydychanym przez fryzjerkę alkoholu był niższy niż sądził i fryzjerka podołała jedynie jednemu pasemku, zmieniając Kolbę z podróby Brie Belli w... wątpliwej orientacji chłoptasia.

   Miłość do dżinu połączyła jednak tę dwójkę, sprawiając, że chybotliwej postury fryzjerka Leighla i Kolba zostali narzeczeństwem. 

   Zanim jednak Kolba postanowił postawić stopę na ringu, zmienił jednak imię na bardziej adekwatne do jego dolegliwości - Syf Rollins.

   Jego sława zaczęła się od NXT, gdzie to występował, jako pierwszy od wielu lat łomocący na prawo i lewo złoty chłoptaś o plemnikach rozsianych po całym świecie.

   Wtem jednak poznał jedyną i niepowtarzalną (phi, mi też to mówił wtedy za pianinem kościelnym!) miłość swojego życia. Rudą, i niebezpieczną miłość, która w pierwszej chwili chciała skopać mu dupę, jednak, gdy ich ciała spotkały się już na ringu w samych majteczkach w silnym uścisku, oboje poczuli, że nie bez powodu, suma ich IQ wynosi razem 69. 

   Na początku ukrywali się z Dinem Ambrozją ze swym związkiem, używając Leighli za swoją przykrywkę, gdy jednak ich drogi pokrzyżowały się z Rumunem Reginą, wszystko się zmieniło.

   Nasi trzej pseudo wrestlerzy wparowali do głównego zgrupowania wariatów (czytaj: głównego rosteru) pod chlubną nazwą The Shit (tak, to podpowiedź do ich wzajemnej relacji). 

   Jak wiadomo, trzy penisy to nie jeden, a gdy już IQ całej grupy wynosi 99, co jest większym wynikiem, niż suma IQ całej kobiecej dywizji, sukces jest nieunikniony. 

   Nasi kawalerzy w oficjalnej wersji przez półtora roku, pokonywali wszystkich swoich rywali. Taką pewność mieli przynajmniej Din i Rumun. Prawda wyglądała jednak tak, że Syf, zatrwożony umiejętnościami ringowymi kolegów, kończącymi się, na wpychaniu przeciwnikowi głowy pod pachę w nadziei, że się porzyga, postanowił zadziałać sam.

   Plotka mówi, iż Syf wszystkich potencjalnych przeciwników Shitu szantażował, mówiąc, iż jeśli będą mieć czelność z nimi wygrać, następnego dnia na swojej tapecie komórkowej zobaczą jego nagie zdjęcia. Fakt ten przerażał wszystkich na tyle, że przez ponad pół roku, rzeczywiście byli niepokonani. Pierwszymi osobami, które zdołały postawić się Rollinsowi i przyjąć na klatę (hehe) jego nagie fotki byli John Cena, Daniel Bryan i Kane. Ten drugi zrobił to z wyraźnym zadowoleniem, bo odkąd Brie uznała, że jednak nie jest zoofilem i nie będzie sypiać z kozą, nagie zdjęcia kopii jego żony były jednymi z rzeczy, które wpisywał na liście do Mikołaja. 
   Zachwycony zdjęciami Cena, postanowił jednak nie zastanawiać się długo i częstując Laighlę kolejnym drinkiem, podszywając się pod nią, udostępnić te właśnie przepiękne akty szerszej widowni. 

   Fakt, iż cały świat ujrzał małe Nagasaki Syfa i że nie ma już karty przetargowej dla potencjalnych przeciwników oraz tajemnicza propozycja od Tryplaka i Bambiego Nortona (ekhem...my już wiemy, co za propozycja) sprawiła, że miłość do Rumuna i Dina zgasła.

   Jako, że wiele swoich wakacji Syf spędził w Rosji na łapaniu różnych chalmydek i innych syfków od Putina, nauczył się on od Rosjan, jak powinno się, żegnać kochanków. Tym prawilnym tropem pożegnał swoich ukochanych romantycznym uderzeniem krzesłem w plecy.

   Tuż po tym, Syf z osoby którą jako tako znosiliśmy, przeszedł kolejną transformację, swój swoisty Enchantix, w osobę, której szczerze życzyliśmy sraczki, za każdym razem, gdy ją widzieliśmy.  Wspierany przez kolejną osobę, której życzyliśmy jakiejś złośliwej cholery- Stephanie, kręcił się po całym tym wariatkowie raz z walizką, w której chował swoje narcystycznie uwielbiane przez siebie i Trypla nagie selfie, które w napadzie zazdrości kiedyś podarł, a raz z pasem, którego bronił niczym prawdziwy dzielny mąż, przy każdej walce doznając rozdwojenia jaźni. Jakie rozdwojenia? Hmm.. a takiego, że za każdym razem, przy finiszu meczu, wydawało mu się, iż jest Bambim Nortonem, Bykiem Żulem, czy innym przydupasem naszej wielkocycej Stefanii, dlategoż to właśnie ich osoby ostatecznie ratowały go z opresji.

   Teraz jednak, po tym, jak Tryplowi znudziły się jego nagie fotki strzelane na jedną pozę i kopnął go w tyłek, Syf znów zrozumiał, kogo kocha i rozdzielony ze swoją dupodajną miłością (która u niebieskich zdążyła sprzedać już się Johnowi Cenie i Jamesowi Ellsworthowi, oczywiście po uczciwej cenie :P) postanowił znów wejść w związek z Rumunem, bez którego nie był w stanie dłużej żyć, czuł się bowiem niczym cygan ogołocony z socjala...

   To na dzisiaj tyle, o naszym kochanym Syfku :) Mam nadzieję, że teraz inaczej będziecie patrzeć na tę dramatyczną postać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz